Recenzja wyd. DVD filmu

Mój brat niedźwiedź (2003)
Aaron Blaise
Robert Walker
Joaquin Phoenix
Jeremy Suarez

Niedźwiedzi interes

Historia misiaczków to anachroniczna bajka zwierzęca, w dodatku z niechlujnie przyszytym morałem.
Pamiętam, że kinowy seans "Mojego brata niedźwiedzia" skończył się dla mnie ciężką traumą. Do multipleksu poszedłem z malutką siostrzenicą. A bo ojciec chrzestny, bo kolorowe obrazki, bo trzeba się interesować i w ogóle opiekować. Z niewiadomych przyczyn,  szkrab niewielki i zazwyczaj roześmiany, po dwudziestu minutach podniósł alarm, jaki tylko dziecko potrafi podnieść. Wrzeszcząc wniebogłosy "ja boi niedźwiedzia!", zeskoczył z fotela i ruszył sprintem w kierunku wyjścia.

Od tamtej pory minęło sześć lat. Siostrzenica przestała być słodka i rozczulająca, a nowa edycja filmu wychodzi właśnie na DVD w disnejowskiej serii "Magiczna kolekcja". Usiadłem, dokończyłem i przyznaję – trochę to przestraszone dziecko zrozumiałem. Co prawda nie "boiłem niedźwiedzia", ale kontynuowanie seansu po tych dwudziestu minutach też wydawało mi się bezcelowe. Potem, na szczęście, obraz łapie oddech.
Na początku jest opowieść o buńczucznym Kenaiu. Niedoceniany przez własne plemię, sfrustrowany chłopak prowokuje starcie z niedźwiedzicą grizzly. Gdy podczas walki ginie jeden z jego starszych braci, typ barczystego przewodnika zagubionych dziatek, młodzieniec lekceważy rady starszyzny i rusza śladem zwierzęcia. Potem mamy słynną dwudziestą minutę i całkiem udany fabularny twist. W ziemskie sprawy wkraczają leśne duchy, a zagniewany-młodociany Kenai budzi się w cielsku brunatnego zwierza. W zielonym labiryncie, pełnym zblazowanych łosi i pociesznych misiaczków odpokutuje grzech zapalczywości.  

Tak się szczęśliwie składa, że właśnie debiutowała na rynku kina domowego inna produkcja ze stajni Disneya, fantastyczna "Księżniczka i żaba". Na pierwszy rzut oka omawiany film nie odbiega od niej drastycznie poziomem realizacji. Jednak diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Opowieść o żabkach i arystokratach to uwspółcześniona, osadzona w nieoczywistych realiach baśń. Historia misiaczków to anachroniczna bajka zwierzęca, w dodatku z niechlujnie przyszytym morałem. Musicalowa konwencja, rytm i ruch kontra rzewne pioseneczki Philla Collinsa i leniwe panoramy animowanych gór i dolin. W obydwu utworach bohaterowie zamieniają się w zwierzęta. W "Moim bracie niedźwiedziu" owocuje to mętnym, proekologicznym przesłaniem. W "Księżniczce i żabie"  ten fabularny zabieg mówi coś o ludziach: przekonuje, że szukanie w nich "piękna wewnętrznego" to naprawdę ciężka robota na pełen etat. Wybór wydaje się prosty.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od jakiegoś czasu możemy obserwować w kinach modę na filmy animowane. Mają dostarczać rozrywki, uczyć,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones